FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Aloha! :] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Marta 'Nefertari' R.
Gość






PostWysłany: Sob 10:35, 01 Mar 2008 Powrót do góry

1. Jasper Garbage
2. 26
3. Podziemie
4. Wentworth Miller
5. Wrażliwy muzyk, marzący o życiu na Górze, ale nie na zasadach, jakie tam panują. Sierota, którego ojciec porzucił jako dziecko, a matka zmarła, gdy miał 15 lat. Skryty, zamknięty w sobie, samotnik. Najchętniej spędza czas na samotnych spacerach, podczas których tworzy. Nie ma przyjaciół, jedynie luźnych znajomych. Cały czas ogarnia go wrażenie, że życie jest ulotne i nieuchwytne, dlatego stara się ująć je jak najpełniej w słowa, dźwięki.

6. [link widoczny dla zalogowanych]; 1943079
7. oooj, sporo Wink. Te z opowiadaniami to: narrowille.blog.onet.pl, krums.blog.onet.pl i malfoy-manor.blog.onet.pl
8. Marta
9. 21
10. Próbka twórczości

Miami – wieżowce, woda i palmy! Dopiero po wylądowaniu uświadomiłam sobie, że nigdy tak naprawdę nie byłam za granicą. A już tym bardziej w Ameryce, na innym kontynencie! Moja maleńka Anglia machała do mnie gdzieś za oceanem, niewidoczna. Odmachiwałam jej w duchu, z niewielką tęsknotą, bo przytłumioną nawałnicą emocji – kotłującymi się obawami zmieszanymi z podnieceniem, gradobiciem ciekawości i ulewą chęci zgłębiania wiedzy – a to wszystko okraszone błyskawicami mojego temperamentu. Ach, zapowiadało się wspaniale!

Droga była przyjemna. Chwalebny absolwent Narrowille, a pracownik NASA i wielki entuzjasta fizyki – Robert Craig – był energicznym trzydziestokilkulatkiem o przyjemnej fizjonomii, wesołym i skorym do rozmów na niemal wszystkie tematy. Cokolwiek by nie poruszono, mężczyzna swobodnie wplatał jakąś smakowitą ciekawostkę, anegdotkę, przewijał wątkami w palcach niczym dawniej uwielbianą przez młodzież zabawą nićmi. Czułam się przy nim niesamowicie – z takim człowiekiem u boku nie śmiano być zatroskanym, zagniewanym, smutnym. Wszystkie problemy ulatywały w nicość, wypierane przez ożywioną pogawędkę. W efekcie cały samochód wypełnił radosny gwar, a wyniesione z Narrowille podziały poza murami szkoły przestały obowiązywać.



Dojechaliśmy. Z powodu zmęczenia podróżą nie zwracałam zbytniej uwagi na architekturę hotelu, skupiając się na ułożeniu schodów w takim stopniu, by sprawnie wejść na piętro, zameldować się w pokoju i – rzuciwszy na łóżko – zasnąć.

Na posłaniu naprzeciwko mnie ulokowano Amandę Willson, co nie miało nic wspólnego z pragnieniem zaprowadzenia pokoju pomiędzy zwaśnionymi grupami szkolnymi - pokoje zwyczajnie były dwuosobowe, a nasza delegacja liczyła właśnie przepisowe, idealnie pasujące do podziału dwie białogłowy. I jak tu walczyć z matematyką?

Horacy miał lepiej. Trafiło mu się łóżko nieopodal wypełnionej wiedzą głowy profesora Balthusa. Spać w takim towarzystwie – to musiało być lepsze niż akupunktura!

Preston z drugim Urodzonym – przynajmniej tutaj wszystko pasowało i nikt nie miał zastrzeżeń. O dziwo – nawet sam – czepiający się wszystkiego - Preston.







14 listopada 2004__________________________________





Gdy rankiem powoli wybudzałam się ze snu, poczułam ogarniającą mnie, rozkoszną błogość. Jednak dobrze jest kłaść się czasem spać zupełnie zmęczonym, wręcz niezdolnym do jako-takiej egzystencji. Brak przynajmniej długiego poszukiwania wymarzonej pozycji zapadnięcia w drzemkę – wystarczy skrawek wolnej powierzchni i spokój.

Wypakowałam pospiesznie z walizki ubrania, poprzerzucałam je kilka razy, ustalając, co na siebie włożyć, i – wybrawszy wreszcie (Matko Jedyna! Ileż to czasu zajmuje! Czyżby jednak stereotypy się nie myliły? Byłam aż tak szablonową kobietą?) – stanęłam w drzwiach. Możność zrzucenia na kilka dni szkolnego mundurka potraktowałam jako przyjemną odmianę.

- Idziemy? – rzuciłam do Amandy.

- Chwileczkę, wezmę aparat.

Wygięłam w górę brew, sznurując usta. No tak. Turystka.



*



- Jak się wam spało?

Profesor Balthus uśmiechnął się do nas serdecznie, witając na śniadaniu.

- Wprost wspaniale – zaćwierkałam. – Padłam jak kłoda.

- To samo ja. – Willson zajęła miejsce obok Nicolasa. Ja siedziałam pomiędzy Horacym a profesorem.

- Dzisiaj raczej luźny dzień, pozwiedzamy sobie okolice, może krótki wypad do Miami? Wczoraj zdołaliście obejrzeć sobie miasto wieczorową porą (dość późną zresztą…), tak więc może dzisiaj… Co wy na to?

Przytaknęliśmy, ja bez większego entuzjazmu. Przed wyjazdem razem z Horacym przeglądałam w Internecie przeróżne strony poświęcone Florydzie i jej niepisanej stolicy, nie zauważając w tym skrawku świata niczego, co czyniłoby go wyjątkowym, albo chociaż różniło w jakimś stopniu od większości nabrzeża Ameryki. Zapewne dało o sobie znać wówczas moje wyspiarskie uprzedzenie, niemniej… Czując się stuprocentową Angielką, rozpierała mnie duma.



*



Przez – dosłownie – ułamek sekundy rozważałam, przebywając jeszcze w pokoju hotelowym, czy brać Klucze ze sobą. Rzecz jasna – znałam zasady. Szczególnie zaś pierwszą – NOŚ JE ZAWSZE PRZY SOBIE. Przebywanie jednak w obcym kraju, ba! kontynencie!, prowokowało uwalnianie tego rodzaju obaw, o których posiadanie dawno już siebie podejrzewałam, ale nie miałam żadnych dowodów. W końcu jednak zdecydowałam – o czym świadczyło cichutkie pobrzękiwanie tuż pod moją bluzką, blisko ciała.

Pomyłka. Tak należało nazwać moje sceptyczne nastawienie do, nazwijmy to kolokwialnie, wycieczki po Miami. Jako stuprocentowa Angielka, okazało się, zwykłam pochopnie oceniać zagranicę, nie wiedząc o niej praktycznie niczego, nie znając jej. Ale taka była chyba natura ludzka… Skłonna wyrabiać sobie zdanie na każdy temat, by – w razie potrzeby – jakiekolwiek istniało. Czy nie tak właśnie było? Że nasza ciekawość popychała nas czasem w skrajności? Albo pozwalała odkrywać, zgłębiać, albo szufladkować. Człowiek jest zwierzęciem pysznym. Musi wiedzieć. A jak nie wie – to wie mimo wszystko, na upartego. Brr…

Spacerując ulicami tego wielkiego miasta, czułam się jak bohaterka amerykańskich filmów, tych rodem z Hollywood. Piękne kobiety, palmy, słońce, sączące się z każdego zakątka bogactwo. Coś niesamowitego dla skromnej, przywykłej do angielskich krajobrazów Brytyjki. Podobało się wszystkim – jedynie Preston nie dawał po sobie poznać swego zafascynowania, maskując je niemalże arystokratycznym wzruszeniem ramionami, z miną znudzonego pudla.

Jakie szczęście dla ogółu, że Amanda zabrała ze sobą aparat! Odwiedziliśmy bowiem Oceanarium, gdzie organizowano pokazy orek. Dzięki zapobiegliwości koleżanki każde z nas – razem i z osobna – posiada uwiecznioną facjatę na tle tego wyjątkowego walenia. Okazało się, że Nicolas wiele wie na temat największego z przedstawicieli delfinowatych. Oczy iskrzyły mu, kiedy o orkach opowiadał. Ciekawostki i wiadomości uczyniły sobie w jego głowie bieżnię i zorganizowały konkurs sprinterski. Trudno orzec, kto wygrał…



Do hotelu wróciliśmy mniej więcej w porze kolacji. Zawitał do nas Robert, przynosząc poniedziałkowy plan zajęć. Centrum Lotów Kosmicznych miało otworzyć nam swe wrota, zapraszając do odkrywczej, naukowej wędrówki. Już nie mogłam się doczekać! Ustaliliśmy wspólnie, jak zagospodarowane zostaną poszczególne godziny dnia kolejnego i, z podekscytowanymi minami, udaliśmy się do siebie.



*



Wyszłam z łazienki, pogwizdując. Ubrania złożyłam w kostkę i schowałam do szafki. Przez to wszystko nie zdążyłam się porządnie rozpakować.

Amanda, zauważywszy zwolnienie pomieszczenia, ruszyła się z miejsca. Zamarłam, widząc ilość środków do pielęgnacji, które uchwyciła w swoje drobne dłonie. Zaczęłam powątpiewać, czy jedna rundka jej wystarczy… Na mój gust zmieszczenie w ramionach trzech ręczników (jak się potem okazało – do głowy, twarzy i reszty ciała), szamponu, odżywki do włosów, balsamu, żelu pod prysznic, pasty do zębów, i Bóg wie czego jeszcze graniczyło niemalże z cudem. Miałam wrażenie, że przebywam w dziale drogeryjnym, obserwując wyścig z cyklu „Kto uniesie więcej – wygrywa!”*. Willson najwyraźniej musiała mieć wprawę, nic jej nie spadło, nawet się dziewczę nie zachwiało. W łazience wylądowała z gracją baletnicy, rozrzucając rzeczy po półkach, układając. Kiwnęłam głową z uznaniem i zabrałam się za czytanie.



Spojrzałam znad kartki, kątem oka, na dziewczynę. Przeglądała kolorową prasę. Zmarszczyłam brwi. Nie wiedzieć na co i po co, obezwładniła mnie chęć przerwania ostentacyjnego milczenia.

- Coś cicha jesteś – rzuciłam.

Amanda podniosła głowę i spojrzała na mnie, pytająco.

- No bo zwykle gadatliwe jesteście, nie?

Mogłam ugryźć się w język. Niestety, jak to czasem w życiu naszym pięknym bywa, to, co wypluwają na zewnątrz nasze usta, nie zawsze idzie w parze z tym, co chcieliśmy powiedzieć tudzież mieliśmy na myśli.

- Co przez to rozumiesz? – Brązowe tęczówki dziewczyny błysnęły złowieszczo.

- Niic, ja tylko…

Było jednak za późno na jakiekolwiek tłumaczenie czy próbę ucieczki od tematu. Obie wiedziałyśmy, co chodziło mi po głowie. Gadatliwość (czyt. plotkarstwo i inne takie) Urodzonych była tylko źdźbłem w trawniku zarzutów.

- A więc twierdzisz, że jak mam bogatego tatusia, to jestem płytka? – Amanda zaczęła wypluwać z siebie wszystko to, co, widać, dręczyło ją przez cały czas. - Że nie mam zainteresowań? Że spełnia się wszystkie moje zachcianki? – Dziewczyna spojrzała na mnie z mieszaniną zaskoczenia i sprzeciwu. – Kto jak kto, ale nie sądziłam, że akurat ty jesteś taka schematyczna i ograniczona! Naprawdę… Mogłabyś w takim układzie zająć się własnymi sprawami, zamiast oceniać innych. Co – podobno – my mamy we krwi.

Odwróciła się do mnie plecami i – zgaduję – wydęła usta.

- Może i nie jesteś podobna do pozostałych Urodzonych, – zaczęłam powoli, cicho – ale teraz zachowujesz się dokładnie tak, jak w narrowillskich stereotypach one zazwyczaj czynią.

Zamilkłyśmy. Uparte spojrzenie utkwiłam w nadrukowanych na stronach książki słowach, ale mało co do mnie dochodziło. Przeczytawszy po raz czwarty zdanie bez zrozumienia jego sensu, darowałam sobie, skupiając się wyłącznie na kontemplacji pojedynczych liter.

- Poniosło mnie, przepraszam.

Drgnęłam, zerkając ukradkiem na Willson. Poczułam się niesamowicie głupio.

- Nie, to ja przeszarżowałam… Masz zupełną słuszność, nie znam cię na tyle, by powtarzać stereotypy. To było nie fair.

Nasze oczy spotkały się na pół sekundy. Na tyle krótko, by nasza świadomość nie zapisała owej chwili w rejestrze zdarzeń. Na tyle zaś długo, by rozgrzać serca pewnością, że stopiono pierwsze lody.



Tego wieczoru dotarło do mnie, że potrafię być złośliwa i wredna. Dla kogoś, kto do tej pory zdawał sobie sprawę z istnienia podobnych cech charakteru, ale nie u siebie, było to doznanie nieprzyjemne i wstydliwe.

Nie ma ideałów. Ale pracą nad sobą można się do owych przybliżać.



________

* Ongiś pismo „Mickey Maus” (obecny „Kaczor Donald”) organizowało taki właśnie konkurs – człowieczek miał 5 minut, w którym to czasie miał za zadanie udźwignąć jak największą ilość zestawów klocków Lego (tudzież innych zabawek). Ile dał radę wynieść – tyle brał sobie w ramach nagrody. Co mu spadło – zostawiał. W sumie dość ciekawy sposób wygrywania, nie? Wink Na pewno lepszy niż losowanie…
Rudzia
Przemytnik



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:41, 01 Mar 2008 Powrót do góry

Aaaa:D MartuśVery Happy Martuś!!!!:*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta 'Nefertari' R.
Gość






PostWysłany: Sob 12:44, 01 Mar 2008 Powrót do góry

Jakby to powiedzieć - zostałam zainspirowana ^^ :* Wink
Rudzia
Przemytnik



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:55, 01 Mar 2008 Powrót do góry

czym?Smile
Super, że popiszemy razem w jakiejś innej serii.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asztarte
Najwyższa Mądrość



Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zaplutej karczmy na Tortudze

PostWysłany: Sob 18:10, 01 Mar 2008 Powrót do góry

Jestem za;-)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marduk
Treser nie- ludzi



Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:32, 01 Mar 2008 Powrót do góry

to i ja, Rudzia jest garantką jakości


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudzia
Przemytnik



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:50, 01 Mar 2008 Powrót do góry

Garantka? Co to znaczy, bo pierwsze słysze;)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marduk
Treser nie- ludzi



Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:51, 01 Mar 2008 Powrót do góry

że twoje słowo gwarantuje jakość


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rudzia
Przemytnik



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:56, 01 Mar 2008 Powrót do góry

Aha, dziękuje aczkolwiek wcale nie gwarantuje jakości:)
Czasem się udaje, czasem nie:)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asztarte
Najwyższa Mądrość



Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zaplutej karczmy na Tortudze

PostWysłany: Sob 20:39, 01 Mar 2008 Powrót do góry

ok, to robię subforum;-)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta 'Nefertari' R.
Gość






PostWysłany: Sob 21:15, 01 Mar 2008 Powrót do góry

Czyli mogę zakładać bloga? Super :] Mam już w głowie prolog...

Dzięki serdeczne i witam nowych kolegów i koleżanki Wink

Zainspirowało mnie wiele rzeczy... Głównie chyba sama idea, pomysł. Skojarzenie z "Equlibrium", jednym z - moim zdaniem - lepszych filmów.
Asztarte
Najwyższa Mądrość



Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zaplutej karczmy na Tortudze

PostWysłany: Sob 21:17, 01 Mar 2008 Powrót do góry

ok. rejestruj się. Ja zamykam temat.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin